Przede
wszystkim miło mi, że tu zaglądasz, mam nadzieje, że Cię nie zanudzę, bo
autoprezentacja nie jest moją mocną stroną.
Pewnie
spodziewasz się informacji, że gotowanie i zdrowe odżywianie jest moją pasją i
bez reszty oddaję się temu każdego dnia… Cóż, faktycznie na obecnym etapie
życia staram się, aby czas w kuchni był czasem dla mnie, przyjemnym i
relaksującym. Ale nie oszukujmy się, będąc mamą trójki dzieciaków (11 lat, 2 lata,
6 miesięcy) spokój w kuchni, czy w jakiejkolwiek innej części domu i wszechświata
jest niemożliwy do osiągnięcia. Wiem wiem, mówią, że
to się da połączyć, bycie dietetycznym cateringiem, Supernianią,
Perfekcyjną Panią Domu, Ewą Chodakowską i dziewczyną z okładki. A ile znacie
osób, którym w realnym świecie się to udało? Zawsze któraś pozycja cierpi,
zawsze. Nawet jak nie masz na głowie szkrabów. Nie oznacza to, że należy
porzucić próby dążenia do doskonałości. Oznacza jednak, że wpisy na tym blogu będą nieregularne.
Co w
takim razie przemawia za tym, żeby tu zaglądać czy ewentualnie polubić stronę
na fb? Przede wszystkim fakt, że wszystko, co pojawia
się na blogu jest elementem zwykłego, codziennego
życia. Zdjęcia potraw, rysunki produktów, teksty powstają, kiedy dzieci śpią
lub mają dobry dzień i nie potrzebują asysty w zabawie czy nauce.
Informacje
na temat wpływu na zdrowie poszczególnych produktów czerpie z publikacji
naukowych. Dlaczego brak literatury/piśmiennictwa po każdym wpisie? Bo to blog, nie praca dyplomowa.
Ponadto
mam licencjat z dietetyki, więc jakieś podstawy dotyczące prawidłowego
odżywiania posiadam.
Zgodnie
z początkowym założeniem blog miał być taki super
profesjonalny. Raczej nie będzie, ponieważ w pogoni i nerwówce zdałam sobie
sprawę, że moje zwykłe życie, czyli idealne dzieci i wspaniały mężczyzna u boku
to osiągnięcie nie do przebicia. Jest on zatem próbą robienia czegoś „fajnego”,
przede wszystkim dla siebie, jednak jeśli może się stać prostym „Pomysłem na
obiad” dla innych i jakąś dawką wiedzy o zdrowym żywieniu, to jego prowadzenie
będzie miało dodatkowy sens.
I nie,
gotowanie nie jest całym moim światem, lubię pływać i jeździć w góry (kocham
Bieszczady, a Zielone Wzgórza nad Soliną są moim miejscem na Ziemi – ta „dzika”
część), rysować i czytać kryminały (H. Cobena i J.Pattersona całym sercem polecam), a jak chcę odreagować
to włączam sprzęt i śpiewam (być może wychodzi mi to nawet lepiej, niż
gotowanie i rysowanie ☺).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz