Witamina
D cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Świat nauki dostarcza nieustannie
nowych informacji na temat korzyści zdrowotnych, jakie wywiera ta witamina.
Pamiętacie
reklamę Danonków? Witamina D jako młotek wbijający
„klocki” wapnia w kości. Całkiem trafne zobrazowanie ;) Istotnie witamina ta
wpływa na gospodarkę wapniem i fosforem, wspomagając zdrowy rozwój, a także
podtrzymując odpowiedni stan mineralizacji kości. Niedobór u dzieci objawia się
krzywicą, a u dorosłych osteomalacją lub osteoporozą.
Co jest
najlepszym źródłem? Skóra wystawiona na działanie światła słonecznego. Jako, że
sami potrafimy wytworzyć ten związek, niektórzy uważają, że powinien on być klasyfikowany
bardziej jako prohormon niż witamina. Tych drugich
nie potrafimy syntetyzować i należy je dostarczać z pożywieniem.
Jaka jest
zalecana „dawka”? Dla mieszkańców Europy Środkowej wystawienie na działanie
promieni słonecznych ok. 18% powierzchni skóry (tj. odsłonięte przedramiona,
łydki i kolana ;) ), przez ok. 15 minut w godzinach między 10 a 15, bez użycia
filtrów przeciwsłonecznych codziennie. Nie oznacza to jednak, że kąpieli
słonecznych zażywać można do woli, rak skóry nie jest mitem. Poza tym, w
okresie od października do marca nie jesteśmy w stanie wytworzyć sobie
odpowiedniej dawki tej witaminy.
Jednak
witamina D jest również składnikiem żywności, dobrym jej źródłem jest świeży
węgorz, śledź, łosoś, olej z wątroby dorsza, w mniejszym stopniu makrela, dorsz
czy ryby z puszki (tuńczyk, sardynki), niewielkich ilości dostarczają żółtka
jaj, śmietana, masło. Witamina D jest witaminą rozpuszczalną w tłuszczach, ich
niedobór w diecie ogranicza jej dostępność i wchłanianie.
Niestety
nawet wyżej wymienione produkty nie pokrywają zapotrzebowania na witaminę D, a
forma witaminy wytworzona w skórze wymaga obróbki metabolicznej zanim przejdzie
w formę aktywną biologicznie. Z tych względów zalecana jest suplementacja
w okresie od października do marca u wszystkich, cały rok u osób m.in. z
chorobami nerek, wątroby, układu pokarmowego, cukrzycą a także u osób starszych
i u dzieci. Jeśli chodzi o dawkę to wziąć należy pod uwagę kilka czynników m.in.
wiek, stan zdrowia, stan fizjologiczny, barwę skóry, zanieczyszczenie
środowiska…
Badania
sugerują, że witamina D może zmniejszyć ryzyko niewydolności serca, szczególnie
u osób po przebytym zawale, uważa się, że ma zdolność zmniejszania „ran” na
sercu. Ponadto ma dobroczynne działanie w innych chorobach układu krążenia
m.in. w nadciśnieniu tętniczym, miażdżycy, chorobie niedokrwiennej serca.
Okazuje
się również, że zbyt niski poziom witaminy D koreluje ze zwiększonym ryzykiem
zachorowań na raka piersi i jelita grubego.
Naukowcy
zaobserwowali również związek między otyłością brzuszną a niskim poziomem
witaminy D. Nie jest jednak do końca jasne czy niedostatek witaminy wpływa na
otyłość, czy też nadmiar tkanki tłuszczowej obniża poziom witaminy D.
Część
badań wykazała, że odpowiednia podaż witaminy D zmniejsza ryzyko cukrzycy typu
1 i 2. Witamina D zmniejsza insulinooporność, poprawia aktywność insuliny i
usprawnia transport glukozy. Wnioskuje się, że niedobór witaminy D i wapnia
utrudnia kontrolę glikemii i przyczynia się do
rozwoju cukrzycy typu 2, zaobserwowano związek między wysoką wartością
hemoglobiny glikowanej (HbA1C) a
niedoborem tej witaminy. Badania sugerują również, że niedobór witaminy D u
kobiet w ciąży i u niemowląt przyczynia się do rozwoju cukrzycy typu 1.
Uważa
się również, że witamina ta może przeciwdziałać chorobom atopowym i alergiom,
np. astmie czy AZS.
O odpowiedni
poziom witaminy D powinny zadbać kobiety w ciąży. Zmniejszą w ten sposób ryzyko
stanu przedrzucawkowego, cukrzycy ciążowej,
bakteryjnego zapalenia pochwy. Z drugiej jednak strony zaobserwowano, że zbyt
wysoki poziom tej witaminy podczas ciąży wiązał się ze zwiększonym ryzykiem
alergii pokarmowej u dzieci.
Naukowcy
dostrzegają również związek witaminy D ze stwardnieniem rozsianym,
reumatoidalnym zapaleniem stawów, gruźlicą a nawet chorobami psychicznymi.
Podsumowując
witamina D wydaje się mieć tak wszechstronne zastosowanie jak kwasy omega-3,
szczęśliwie jedno i drugie znajdujemy w rybach morskich a ściślej mówiąc w ich
tłuszczach. Wniosek: po pierwsze polubmy ryby, a jeśli dla nas już za późno
zróbmy wszystko, aby lubiły je nasze dzieci, po drugie jak najczęściej
wypoczywajmy aktywnie na łonie natury gdzie spokojnie można oddychać pełną
piersią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz